środa, 31 grudnia 2014

Coś się kończy, coś się zaczyna


Nie mam pojęcia jakim cudem ten rok tak szybko upłynął. Niedawno przyzwyczajałam się, że mamy już 2014 i starałam się pisać prawidłową datę w zeszycie, a za kilka godzin przywitamy już kolejny. Każdy z nas miał wzloty i upadki, niektórzy przeżyli więcej tych złych rzeczy, a niektórzy więcej tych dobrych. U mnie jest mniej więcej pół na pół, ale jak zrobiłam podsumowanie to wyszło mi, jest jednak troszeczkę więcej tych dobrych. Mam tylko nadzieję, że 2015 będzie owocniejszy i pełen wrażeń.

Postanowienia blogowe: więcej czytać, więcej oglądać, dużo recenzować, zacząć serie, kontynuować swoją twórczość literacką, rozwijać się, mieć wciąż taką samą radość z prowadzenia bloga.

Podsumowanie: blog ma 4 miesiące, napisałyśmy 28 postów, odwiedziliście go ponad 2 000 razy, zostawiliście po sobie 205 komentarzy i zostało z nami na dłużej 18 obserwatorów.

Wszystkim życzymy szczęśliwego roku i niech los zawsze Wam sprzyja!

Wiecie, że Was kochamy,
xoxo
Olivia & Agnes

poniedziałek, 29 grudnia 2014

W pogoni za szczęściem

 Tytuł: W pogoni za szczęściem
Reżyseria: Gabriele Muccino
Scenariusz: Steve Conrad
Czas trwania: 1 godz. 57 min
Gatunek: Biograficzny, dramat obyczajowy

 Pierwsze co mnie urzekło w tym filmie to tytuł. Brzmi ładnie i tajemniczo, że aż się chce dowiedzieć co ta pogoń właściwie znaczy. Tu była ewidentnie pokazana, małymi kroczkami, od kiepskiego początku do triumfalnego finału. Pokazuje, że trzeba zawsze walczyć o swoje szczęście, nie ważne co by się działo.

Poznajemy historię Chrisa Gardnera, dorosłego mężczyzny, który próbuje zadbać o utrzymanie siebie, swojej żony Lindy i pięcioletniego syna Christophera. Niestety niezbyt dobrze mu to idzie. Przed laty utworzył firmę, która produkowała sprzęt medyczny, jednak nie wszyscy lekarze uważają go za pożyteczny i trudno go sprzedać. Jest już prawie na skraju bezradności, żona od niego odchodzi i nie ma gdzie mieszkać. Główny bohater jednak nie spoczywa na laurach pomimo ciężkiej sytuacji życiowej i składa podanie na staż w biurze maklerskim. Przy odrobinie szczęścia udaje mu się je zdobyć. To jednak nie rozwiązuje jego problemów, bo nie dostaje wynagrodzenia. Zaczyna się pogoń za lepszym jutrem i przyszłością jego rodziny.

Jest to niezwykła historia, co ciekawe oparta na faktach. Chris nie jednokrotnie pokazuje hart ducha i walkę o przetrwanie. Bardzo mi się podoba jego prawdziwa ojcowska miłość, na pewno zrobiłby wszystko dla swojego syna. Moim zdaniem Will Smith dobrze się spisał w tej roli. Nie miałam go okazji oglądać w innych produkcjach, ale sądząc po tym co pokazał, jest dobrym aktorem. Z pewnością ułatwiło mu granie, to że w rolę Christophera wcielił się jego prawdziwy syn, Jaden. Taki duet możemy również zobaczyć w "1000 lat po Ziemi". Po raz pierwszy miałam także styczność z twórczością włoskiego reżysera, Gabriele Muccino. Można powiedzieć, że wprowadził do tego dzieła odrobinę włoskiego słońca, za którym tak tęsknie od wakacji. Moim zdaniem ów film nieco się różni od produkcji amerykańskich reżyserów, które najczęściej oglądam.

Daję wielki plus za to, że nie jest to typowy wyciskacz łez. Nie ma wymuszonych scen, na których po prostu trzeba płakać. Jest on zrobiony z dystansem, co mi się podoba, bo rzadko spotykam takie filmy. Ciekawy, daje ciekawe spojrzenie na życie, ma pewne przesłanie i większość kobiet nie rozmaże sobie przy nim makijażu. Czego można chcieć od dramatu? Przecież nie w każdym musi być romans. Jest to miła odskocznia od nieszczęśliwej miłości.  Nie ma co przedłużać, trzeba po prostu samemu go obejrzeć i zinterpretować na swój własny sposób. Mnie osobiście z pewnością dał siłę do walki z przeciwnościami. Reasumując, zdecydowanie mi się podobał i z czystym sercem go polecam.


piątek, 26 grudnia 2014

Wredne dziewczyny

Tytuł: Wredne dziewczyny
Reżyseria: Mark Waters
Scenariusz: Tina Fey
Czas trwania: 1 godz. 37 min
Gatunek: Komedia obyczajowa

Każdy z nas to już kiedyś widział. Amerykańskie licea, jest podział na kujonów, mięśniaków, punków i wiele innych grup. Jednak królowymi szkoły jest zawsze kilka najpopularniejszych dziewczyn. Wszyscy chcą się z nimi przyjaźnić, mimo że są wredne i czuć od nich plastikiem na kilometr. W Illinois są nimi: Regina George, najwredniejsza dziewczyna na tej półkuli; Gretchen równocześnie bojąca się swojej przyjaciółki i starająca się jej podlizać oraz Karen słodziutka, ale głupiutka blondyneczka.

Gdy Cady Heron przyjeżdża do Ameryki, po dzieciństwie prawie całkowicie spędzonym w Afryce, orientuje się, że w licem jest przetrwać znacznie trudniej niż na sawannie. Zaprzyjaźnia się z plastikami, które złapały ją w swoje szpony i trudno się od nich oderwać. Poznaje również dwoje outsiderów -  Damiana i Janis, o której Regina rozpowiedziała plotki o jej mniemanym lesbijstwie. Cady chce pomóc nowej koleżance i w trójkę wymyślają plan zemsty. Plastiki myślą, że dziewczyna jest ich przyjaciółką, a tak naprawdę nie mają pojęcia, że ich rujnuje.

"Wredne dziewczyny" wyglądają na pierwszy rzut oka na głupią komedie dla nic nie wymagających od niego nastolatek. Wbrew pozorom jest on nakręcony dosyć dobrze i inteligentnie. Pokazuje jak wygląda życie w grupie z liderką na czele (sama nawet doświadczyłam, ale w mniej hardcorowej wersji) i jakie dziewczyny są dla siebie okropne. Potrafią być dla siebie niemiłe i wymyślać nieprawdziwe plotki, aby być jak "najlepsze" oraz nie wiadomo dlaczego zdobyć uznanie płci przeciwnej. Cady kompletnie nie rozumie takich zachować i porównuje je do życia zwierząt. Również nie widzę sensu takiego życia, ale co zrobić, zawsze tak było i będzie. Film był nakręcony 10 lat, a dzisiejsze produkcje pokazują podobną hierachię. Jeżeli ktoś chodzi do szkoły, a zwłaszcza do gimnazjum, to raczej wie co znaczy podział na "lepszych" i "gorszych".

Bardzo podobała mi się gra Lindsay Lohan, w roli głównej bohaterki. Wyglądała jakby nie miała pojęcia skąd się tu w ogóle wzięła - i tak miało być. Rachel McAdams po raz kolejny udowodniła, że jest świetną aktorką. Amanda Seyfried (która uwielbiam tak na marginesie) nie wyróżniała się za bardzo niestety, a aktorka grająca Gretchen świetnie wpadała w szał i piszczała (XD).

Film nie jest może jakimś arcydziełem, ale jest ciekawy i przyjemnie się go ogląda. Lekki, zabawny i  nie wymaga zbyt dużo myślenia. Jest jednym z lepszych filmów dla nastolatek i zajmuje zdecydowanie miejsce na wyższej półce w tym gatunku. Poleciłabym go tym, którzy nie wymagają za wiele i wszystkim dziewczynom/kobietom, bo dla chłopców się raczej nie nadaje ;)


środa, 24 grudnia 2014

Merry Christmas Everyone!

Już za parę godzin zasiadacie do stołów, a my Wam jeszcze nie złożyłyśmy życzeń :o Więc życzymy Wam drodzy czytelnicy:

Spokojnych i radosnych Świąt
Pysznego jedzenia przy stole
Wymarzonych prezentów pod choinką
I wora książek hihi
Po prostu żebyście byli szczęśliwi

Wesołych Świąt i niech los zawsze Wam sprzyja!

środa, 17 grudnia 2014

"All I want for Christmas is you..."

Boże Narodzenie już coraz bliżej! Miasta rozświetlone lampkami, choinki już pachną w niektórych domach. A że śniegu jeszcze nie ma, to trzeba wczuć się w atmosferę Świąt w jakiś inny sposób. Jaki? Myślę, że filmy to dobry pomysł :) Oto kilka z nich:

Ekspres polarny

To jeden z moich ulubionych świątecznych filmów. Niektórzy mogą stwierdzić, że to zwykła bajka dla dzieci. Potrafię go jednak oglądać kilka razy i jeszcze mi się nie znudził. Film opowiada o chłopcu, który nie wierzy w Świętego Mikołaja. Trafia do pociągu, mającego go zabrać właśnie do Świętego. Jak to się skończy? Zobaczcie sami. Animacja zasługuje na oklaski za technikę "wychwytywania ruchu". Sądzę, że wytwórnia świetnie spisała się pod tym względem.


Kraina lodu
Wątpię, aby ktoś nie słyszał o tej bajce. Co prawda nie jest ona o Świętach, ale o zimie na pewno. Podczas ogladania nie da się nie śpiewać razem z bohaterami. Postacie są przesympatyczne, animacje piękne. Nic tylko usiąść z ciepłą herbatą (lub kawą, jak kto woli) i przenieść się do Arendelle.


  
Listy do M.
To chyba jedna z moich ulubionych polskich komedii. Do tego jakże świąteczna! Dobra obsada, ciekawy pomysł na film. O to właśnie chodzi, prawda? Polecam na szczególnie zimne dni, osobom, które chcą się trochę pośmiać.

 To właśnie miłość (Love actually)
Słyszałam o filmie wiele pozytywnych opinii. Nie były one mylne. Wczoraj obejrzałam go pierwszy raz i coś czuję, że nie ostatni. "To właśnie miłość" skradło moje serce. Nie wiedziałam, że w tak prosty i szczery sposób można pokazać czym naprawdę jest miłość. Zbliża się czas Świąt. Poznajemy kilka historii różnych ludzi, każdy z nich zaznaje miłości, nawet ci najmłodsi. Harry jest zagubiony, nowy premier pracuje z miłą Natalie, Daniel właśnie stracił żonę, a jego pasierb potrzebuje pomocy. U Jamiego sprząta pewna Portugalka, a Billy bije się o pierwsze miejsce na listach przebojów. Wszystko to jednak kręci się wokół dwóch rzeczy: miłości i Bożego Narodzenia. Gwiazdorska obsada spisała się świetnie, muzyka i wspaniały humor nadają filmowy magicznego klimatu. Teskty bohaterów są mistrzowskie. Aż zacytuję kilka z nich:
"Dzieci! Nie kupujcie narkotyków. Zostańcie piosenkarzami... Dostaniecie je za friko!"
"Rany, Billy... 10 minut u Eltona i już jesteś homo-nie-wiadomo!"
"Chciałbym prosić o ręce pańskiej córki."
"Niestety ona nie mówi po francusku, dokładnie jak pan."
"-Dostaliśmy role w przedstawieniu bożonarodzeniowym i ja jestem homarem.
- Homarem?
- Tak.
- W sztuce bożonarodzeniowej?
- Tak, pierwszym homarem.
- Było więcej homarów przy narodzinach Jezusa?
- A nie?"
"Co może być gorszego niż takie męczarnie?" (11-nastoletni Sam o miłości)
"Generalnie nie ma dla nas jednej, unikalnej osoby w życiu"
Jest ich jeszcze wiele więcej. Z radością dodaję "To właśnie miłość" na listę moich ulubionych filmów i gorąco go wam polecam!


 Z czystym sercem mogę powiedzieć, że te filmy pomogą wam nastawić się na nadchodzące Święta.

czwartek, 11 grudnia 2014

Wszystko zaczęło się od fotela...

Tytuł: Juno
Reżyseria: Jason Reitman
Scenariusz: Diablo Cody
Czas trwania: 1 godz. 36 min
Gatunek: Dramat, Komedia

Juno zdecydowanie był dla mnie miłym zaskoczeniem. Jest to nie zwykle inteligentna komedia, która jednocześnie jest lekka i przyjemna. Myślałam sobie tak: pewnie kolejny nie zbyt mądry film dla nastolatek, który i tak nic nie wniesie do mojego życia. No dobra niczego mnie nie nauczył, ale dawno takich śmiesznych tekstów nie słyszałam. Juno ma talent do ciętych ripost.

Więc tak: film opowiada o 16-letniej dziewczynie o imieniu Juno, która zaszła w ciążę ze swoim kolegą, Bleekerem. Choć czuć chemię pomiędzy nimi, to jednak nie układa im się za dobrze, przynajmniej na początku. Po stchórzeniu w gabinecie, gdzie miała dokonać aborcji ( i bardzo dobrze), za namową swojej przyjaciółki, Leah, decyduje się na adopcję. Dzięki ogłoszeniom w gazecie znajdują parę idealnych rodziców zastępczych. Już po pierwszym spotkaniu zaprzyjaźnia się z nimi, a zwłaszcza z przyszłym ojcem dla jej dziecka, Markiem, który okazuje się być naprawdę fajnym gościem. Jego żona Vanessa, jest trochę choleryczką, ale i tak jest bardzo sympatyczna. Film kończy się ciekawym zwrotem zwrotem akcji, którego Wam nie wyjawię, żeby nie popsuć przyjemności z oglądania.

Tak jak pisałam na początku teksty Juno są w tym filmie mistrzowskie. Brawa za nie dla scenarzystki  Diablo Cody, która za nie została nagrodzona Oscarem. Obsada spisała się świetnie. Każdy. Bez wyjątku. Kolejną świetną rzeczą jest muzyka. Co prawda wcześniej już słuchałam tych soundtracków, ale oglądając spodobały mi się jeszcze bardziej.

Podsumowując, spodobał mi się i zdecydowanie nie żałuję tej półtorej godziny częstego śmiechu. Poleciłabym go zdecydowanie nastolatkom, ale i może się spodobać dorosłym, którzy lubią lekkie komedie.



Oglądaliście ten film? Co o nim sądzicie?

poniedziałek, 8 grudnia 2014

21 urodziny AnnySophi Robb!

Dzisiaj swoje 21 urodziny obchodzi amerykańska aktorka, AnnaSophia Robb! Czego możemy jej życzyć? Z pewnością nowych ról, wiele miłości i żeby po prostu była szczęśliwa.


 Urodziła się w Denver, w stanie Kolorado. Od dziecka była bardzo zapracowana. Od piątego roku życia ćwiczyła gimnastykę artystyczną, siódmego zdobywała nagrody w konkursach tanecznych a od ósmego użyczała głosu w radiu. Jej pierwszym poważnym filmem była rola u boku Johnnego Deepa w "Charlie i fabryka czekolady." Był to również pierwszy film w którym ją widziałam. Później z powodu mojej lenistwa (czyt. miłości do ekranizacji lektur) w "Moście do Therabithii" z równie raczkującym w aktorstwie, Joshem Hutchersonem. Wystąpiła również w "Surferce z charakterem." To musiało być niezwykle trudne udawać, że nie ma się jednej ręki. Jednak ujęła moje serce dopiero w serialu "Pamiętniki Carrie". Idealnie wpasowała się do roli i przy tym jest przesłodka. A wiecie co jest w niej najlepsze? Mimo młodego wieku potrafi grać!

Ciekawostki:
  • Ma tylko 152 cm wzrostu
  • W 2005 roku była twarzą znanej firmy odzieżowej TRAD. Pomogła zaprojektować i zaprezentować linię dla dziewczyn.
  •  W 2004 roku wystąpiła w reklamie płatków śniadaniowych Captain Crunch.

Znacie tą aktorkę? Czego jej życzycie? 

konkurs u July klik
 źródło informacji: filmweb.pl/zdjęcia: google grafika
 

sobota, 6 grudnia 2014

Boyhood

Tytuł: Boyhood
Reżyseria i scenariusz: : Richard Linklater
Czas trwania: 2 godz 43 min
Gatunek:  Dramat

Boyhood jest specyficznych filmem, to od razu zaznaczam. Przynajmniej dla mnie. Nie ma w nim obowiązkowych zwrotów akcji i porywającej fabuły. Jednak jest w nim coś magicznego, że aż chce się go oglądać. Każdy dorosły przecież powie, że dorastanie dziecka jest jedną z najfajniejszych rzeczy jakie można w życiu zobaczyć.

 W tym filmie poznajemy pięcioletniego Masona, który okazuje się być głównym bohaterem. Ma siostrę, która gdy są dziećmi próbuje mu pokazać że jest od niego lepsza. Urodzili się gdy ich rodzice byli bardzo młodzi, mieli po 22 lata. Nie mogli się dogadać i z tego powodu się rozstali. Ich ojciec wrócił po kilku latach z Alaski i zaczyna się z nimi regularnie spotykać. Później ich matka wychodzi za swojego wykładowce, który staje się alkoholikiem. Życie dzieci wtedy ogromnie się zmienia. Przeprowadzają się do innego miasta i zaczynają nowe życie. Mason idzie do nowej szkoły. Tam poznaje nowych przyjaciół, trochę imprezuje i odkrywa swoją pasję - fotografowanie. Pod koniec filmu widzimy go już jako młodego mężczyznę kończącego szkołę. Zrywa ze swoją pierwszą miłością, jego matka dostaje histerii, dostaje przydatne rady od ojca. Następnie bierze swoje auto i wyrusza na uniwersytet, aby przeżywać nowe przygody.

Tak jak zaznaczyłam na początku, ten film jest inny niż wszystkie. Przede wszystkim kręcono go 11 lat - bardzo długo. W związku z tym nie zmieniano aktorów. Tak, to jest ten sam Mason, którego widzimy na końcu i na początku. To jest chyba jeden z nie wielu filmów, który wykorzystał taką metodę. Ogromnie mi się to podoba. Gra aktorów świetna - zwłaszcza nasz główny bohater i jego ojciec (Ethan Hawke). Jednak nie ma dzieł idealnych. Mimo jego magiczności jest ważna rzecz, która jest dla mnie istotna. Wiadomo dorastanie jest fajne, ale mnie jakoś nie porwało. Po prostu mnie trochę nudził. Ostatnio często zasypiam coś oglądając, możliwe że na tym też. Dla mnie jednak film musi mieć choć odrobinę niecodziennej fabuły Także polecam go troszkę bardziej dojrzałym osobom i wiadomo tym którzy lubią biografie. Podsumowując : nie jest źle.


poniedziałek, 1 grudnia 2014

"W życiu nie można sobą grać..."



https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghx36f7BYvb870apOdC5w57I8GxZ1_atwcCOzm0KXpO3BlLwoEpkYZAX2-FRmF9bwvtJfgk2qv_dDqacs2u5FGkLotBXWBwiClbELx1cMOgMbSBFQBUvLthrd3JR_659E52SweBu_7vqc/s200/pejzaz.jpg   Wreszcie dobrałam się do książki,  której szukałam w bibliotekach  równo 3 miesiące. "Pejzaż sentymentalny" kontynuacja "Zapałki na zakręcie" Krystyny Siesickiej, o której już pisałam. Nie mogłam się doczekać,  aż wreszcie znajdę tę książkę i przeczytam. Pani Siesicka mnie zaskoczyła. Jednak, nie jestem zawiedziona.
   Akcja toczy się kilka lat po wakacjach w Osadzie. Kilka dobrych lat. Mada jest już dorosła, ba, ma dorosłego syna. Jednak jej mężem nie jest Marcin z wakacji, lecz ktoś zupełnie inny. Magdalena zmieniła się,  nie jest już nastolatką ulegającą letnim uczuciom. Cały czas jest tą samą Madą, tylko doroślejszą. Kobieta ponownie wyjeżdża do Osady, która także uległa biegowi czasu. Jej syn poznaje tam Tinę, piękna dziewczynę z podstępnym uśmiechem. Wtedy wszystko zaczyna się wyjaśniać. Czy drogi Marcina i Mady znowu się połączą? Kim jest tajemnicza Tina?
   Słyszałam różne opinie, że Pejzaż jest gorszy, że zawiódł czytelników, że to już nie to. A mi się podobał. Nadal czuć styl pisarki, nadal są niespodziewane zwroty akcji, nagłe wyjaśnienia. To właśnie spodobało mi się w Zapałce, a w kontynuacji znalazłam kolejną historię. Wiem, że nie każdy lubi "starsze" książki, nie modnych już teraz autorów. Jednak twórczość pani Siesickiej mnie przekonała. Uważam kontynuację za udaną. Tylko znowu nie wiem co dalej. Takie niewiadome zakończenia powieści mnie kiedyś wykończą.

wtorek, 25 listopada 2014

W tramkach przez świat: Warszawa cz.2

Witam Was ponownie z postem o Warszawie :)

Po w miarę zjadliwym śniadaniu w internacie, spakowaliśmy się i ruszyliśmy powoli w drogę powrotną do Gdyni. Po drodze zatrzymaliśmy się w trzech miejscach. Pierwszym z nich było studio Telewizji Polskiej. Gmach po zewnętrznej stronie prezentował się wspaniale, a po wewnętrznej nie koniecznie. Taki budynek na pokaz. W środku przewodnik pokazał nam studio sportowe (zdj 1, 2 i 4 licząc od lewej do prawej) i studio programu "Świat się kręci" (zdj 5). Potem zobaczyliśmy małe muzeum, którym były stare sprzęty używane w latach 70-tych.


Potem wybraliśmy się do Pałacu w Willanowie. Mieliśmy bardzo miłą panią przewodnik, więc czas minął nam szybko i przyjemnie :)


Następnym punktem wycieczki było Muzeum Powstania Warszawskiego. To miejsce mnie zachwyciło. Gdy się wchodzi nie w sposób zauważyć przygaszonego światła nadającego niezwykłą atmosferę. Cały obiekt jest zrobiony bardzo nowocześnie - jest wiele zdjęć i filmów, można obejrzeć krótką projekcję w sali kinowej, tekst na ścianach jest napisany w dwóch językach. Aby jeszcze bardziej urozmaicić te miejsce na ścianach powieszono kartki z kalendarza w czasie powstania. Jest na nich napisane co się działo danego dnia. 


Po zwiedzaniu, wsiedliśmy do autokaru i byliśmy w pod szkołą dopiero koło północy.

Podobają się Wam takie typu posty?

wtorek, 18 listopada 2014

W trampkach przez świat: Warszawa cz.1

W pewną przepiękną, ale mroźną listopadową noc wyruszyłam z moją klasą oraz kilkoma innymi na podbój naszej stolicy - Warszawy. Po sześciogodzinnej jeździe autokarem, z przystankiem na śniadanko w McDonaldzie, dotarliśmy do pierwszego punktu naszej wycieczki - Zamku Królewskiego. Jest to miejsce z wielkim przepychem, jak u króla powinno być. Został wzniesiony w XIV wieku przez księcia mazowieckiego Bolesława II. W 1939r. został bestialsko zniszczony przez Niemców jak i zresztą większość stolicy. Po drugiej wojnie światowej został odbudowany na wzór tak jak wyglądał przed nią.


Robią wywiad :)

Drugim miejscem jakie odwiedziliśmy był Sejm. Zanim weszliśmy zostaliśmy skontrolowani. Przeglądali nam torby, telefony trzeba było zostawić na dole w szatni, przechodziliśmy przez bramki jak na lotnisku. Gdy weszliśmy do budynku zaprowadzili nas do sali, gdzie pewien pan opowiadał nam różne rzeczy. Nawet trochę udało mu się być zabawnym, ale mówił takim oficjalnym i wyuczonym językiem, że nie dało się tego nie odczuć. Okazało się, że trafiło nam się szczęście i w tym samym czasie przebywał w Sejmie prezydent i odbywały się obrady. Z drugiej strony nie mogliśmy oglądać wszystkich sal, ale na pocieszenie wpuścili nas na to posiedzenie. W tym momencie, gdy weszliśmy przemawiał pan Schetyna. Samego prezydenta nie widziałam, ze względu na miejsce, w którym siedziałam, ale rozpoznałam pana Millera, Palikota i Sikorskiego. Zdjęć nie można było robić, ale mam jedno całego gmachu z oddali.

Jeżdżąc sobie po Warszawie zobaczyliśmy wiele rzeczy nawet nie wysiadając z autokaru. Zapamiętałam kilka miejsc, które są z pewnością warte uwagi. Jest pewna stara ulica, na której znajduje się wiele bardzo ładnych ambasad. Zdziwił mnie widok Pałacu Prezydenckiego , który w telewizji wydawał mi się taki wielki, rzeczywiście jest wciśnięty pomiędzy kamienicami. Od razu się ucieszyłam się gdy przejechaliśmy na rondzie obok wielkiej plastikowej palmy, którą kojarzyłam z serialu "Wawa Non Stop", który czasem zdarzało mi się obejrzeć. Widzieliśmy również kilka kościołów m.in ten, w którym organistą był przez pewien czas Fryderyk Chopin.

Trzecim miejscem jakie odwiedziliśmy był pałac na wodzie ostatniego króla Polski, zwany Łazienkami. Była to przed laty letnia rezydencja Stanisława Augusta Poniatowskiego. Na trawie było wypuszczonych kilka pawi oraz udało nam się zobaczyć buszujące wiewiórki :)



 Kolejnym punktem zwiedzania okazał się nasz Stadion Narodowy. Po pokonaniu z tryliarda schodów muszę powiedzieć, że widok robi wrażenie. Gdy weszliśmy na samą górę przyznam, że aż się zaczęłam troszeczkę bać, ponieważ było tak wysoko. Bardzo ciekawą pomysłem jest możliwość przejazdu na tyrolce przez cały stadion. Muszę to kiedyś zrobić :)

Następną atrakcją były Powązki. Było już ciemno i mogło się zdawać, że jest upiornie, zwłaszcza, że odwiedziliśmy najstarszą część cmentarza. Po ogólnym przejściu i staraniu się nie zbić żadnego znicza nasz przewodnik, pan Sebastian pokazał nam Aleję Zasłużonych. Znajdują się tam mogiły najważniejszych polskich osobistości, ale w tym momencie Aleja już jest zamknięta. Znajduje się tam m.in Władysław Reymont. Oprócz tych, którzy są w Alei, jest jeszcze wiele innych ważnych ludzi. Spoczywa tu też np. Henryk Sienkiewicz, Czesław Niemen i Maria Kownacka, na której grobie siedzi Plastuś znany z jej książek.

Potem pojechaliśmy do internatu (ku uciesze wszystkich z przerwą po drodze na zakupy w Biedronce). Posiedziałam godzinkę czy dwie z koleżankami i kolegami, aż zaczęła się cisza nocna, a niedługo potem padłam z powodu zmęczenia i zbyt wielu wrażeń. Nie spałam długo - tylko do 7 :)

Byliście kiedyś w Warszawie? Co zobaczyliście? Podobają się Wam tego typu posty? Chcecie część drugą?

sobota, 15 listopada 2014

Obecność (2013)

Tytuł: Obecność
Reżyseria: James Wan
Scenariusz: Chad i Carey Hayes
Czas trwania: 1 godz. 52 min
Gatunek: Horror

 Obecność to film do jakiego podchodziłam z lekkim dystansem. Bardzo chciałam go obejrzeć, bo to podobno najlepszy horror kilku ostatnich miesięcy. Z drugiej strony koleżanki mówiły, że jest taki straszny, że się posikam w majty, a ja niczym jak małe dziecko potem boję się spać.
 I w takim momencie pojawia się dylemat: obejrzeć czy nie obejrzeć? Po roku zastanawiania się znalazłam kompromis. Obejrzałam go po południu, gdy wszyscy domownicy byli w domu i trochę tego żałuję, ponieważ w ogóle nie było atmosfery do oglądania horroru. Także nie popełniajcie mojego błędu.

Historię poznajemy, gdy do starego domu wprowadza się małżeństwo z pięcioma córkami. Jak w większości klasycznych film grozy o egzorcyzmach  zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Pies szczeka w nocy, a rano zostaje znaleziony martwy. Czuć zapach zgniłego mięsa i mimo ciągle podkręcanej temperatury wciąż jest zimno. Jednak najgorsze dopiero przed nimi. Pewnej nocy jedna z dziewczynek, Christine, czuje, że ktoś ciągnie ją za nogi, gdy śpi. Myśli, że to jej siostra Nancy, jednak ona leży grzecznie w łóżku obok.
Tymczasem najmłodsza córka mówi, że ma nowego przyjaciela i można go zobaczyć jedynie w lusterku jej nowej zabawki, którą znalazła nad jeziorem, które znajduje się przy domu. Zdesperowana matka owej nieszczęsnej rodziny odnajduje małżeństwo, które zajmuje się zjawiskami paranormalnymi - Eda i Lorraine Warren. Dowiadują się straszliwej prawdy o miejscu, w którym mieszkają. Łowcy duchów rozstawiają sprzęt i wtedy dopiero zaczyna się zabawa...

Nie posikałam się w majty, a tego - oczywiście w przenośni -  oczekiwałam.
 Serce podskoczyło mi do gardła może dwa, trzy razy. A to na dziewczynkę, która piszczy gdy zobaczy pająka to naprawdę nie wiele. Film niestety zawiódł trochę moje oczekiwania.  Spodziewałam się jakiejś petardy sprawiającej, że będę bała się spojrzeć pod łóżko, skoro to taki super straszny film. No cóż, wyszło jak wyszło. Jednak nie mogę powiedzieć, że "Obecność" jest zła. O nie, nie, nie. Ponura atmosfera była, a zwłaszcza pod koniec.
Aktorzy dobrani idealnie do ról, a tak powinno być w każdym filmie. Wszyscy świetnie się spisali. Ron Livingston świetnie się sprawdził jako głowa rodziny z dobrotliwym spojrzeniem spaniela. Lili Taylor została matką pięciu dziewczynek, a i tak została gwiazdą tego wieczoru. Patrick Wilson bardzo przypominał mi lekarza z pewnego programu, który oglądam zawsze w nocy, gdy do mnie przyjeżdża kuzynka. Nie tylko wyglądem, ale wszędzie chodził, pomagał a na koniec odwalił kawał dobrej roboty. Vera Farmiga zachwyciła mnie jako pełna gracji kobieta obdarzona darem widzenia demonów. Nawet dziewczynki mimo swojego młodego wieku wypadły świetnie! A zwłaszcza brawa się należą aktorkom grającym Christine i April. 
Podsumowując, film mi się podobał, ale zabrakło tego najważniejszego, czyli dużej dawki strachu.


wtorek, 11 listopada 2014

Happy B-day Leonardo!

Dzisiaj swoje 40 urodziny obchodzi słynny amerykański aktor - Leonardo DiCaprio. Jestem zdziwiona, że to już okrągła czterdziestka! Co możemy mu życzyć?
Ja z pewnością jeszcze wielu sukcesów, wymarzonego Oscara i wybranki swojego serca. W ciągu tych czterech dekad zdążył już wiele osiągnąć.
 Przyjrzyjmy się jego osobie.

Anegdota mówi, iż w czasie ciąży matka DiCaprio często odwiedzała różnego rodzaju wystawy i muzea, twierdząc, że kontakt ze sztuką od najwcześniejszych dni uczyni z jej dziecka artystę. Podczas jednej z takich eskapad poczuła, że synek zaczyna się poruszać, a ponieważ stało się to, kiedy podziwiała jeden z obrazów Da Vinci zdecydowała się na nazwanie swojego dziecka imieniem mistrza - Leonardo.
Za jego pierwszym poważny film uznaje się "Chłopięcy świat". Zagrał tam u boku Roberta De Niro i Ellen Barkin. (Myślę, że obejrzę go za jakiś czas i się podzielę z wami moją opinią)

1993 "Co gryzie Gilberta Grape'a"
Leonardo zagrał tam chorego umysłowo brata głównego bohatera (Johnny Deep), Arniego.
 Moim zdaniem świetnie wcielił się w rolę i na prawdę wyglądał na chorego. Zresztą, nie tylko ja, ale wiele krytyków wydało takie opinie. Za tę rolę dostał nominację do Oscara, ale niestety jej nie dostał.

1997 "Titanic"
Klasyka kina. Chyba każdy z nas go zna. Zagrał tam emigranta, Jacka Dawsona, który poznaję bogatą dziewczynę z dobrego domu. Od chwili obejrzenia tego filmu stał się moim ulubieńcem.

2010 "Incepcja"
Tym razem wciela się w złodzieja, który ma możliwość wszczepienia myśli w umysł śpiącego mężczyzny. Jak zawsze Leo wypadł genialnie.

Ciekawostki:
  • Jack Nicholson namawiał Leonarda do zmiany imienia na Luke, ponieważ wtedy wszyscy aktorzy grający w filmie "Infiltracja" nosiliby imiona biblijnych ewangelistów.
  •  Na planie filmu "Krwawy diament" aktor doznał urazu i został przewieziony do szpitala w miejscowości Nelspruit w RPA.
  •  W 2013 roku reklamował azjatycką whiskey Jim Bean.
  •  W 2007 roku zajął pierwsze miejsce na liście najbardziej wpływowych osób, które kształtują świat. Znalazł się w rankingu magazynu "Time" w gronie takich osobistości, jak Królowa Brytyjska Elżbieta II, Arnold Schwarzenegger, Angelina Jolie czy Bill Gates. 
  •  Wraz z 400-oma innymi kandydatami był brany pod uwagę do roli Anakina w filmie "Gwiezdne Wojny: Część II - Atak klonów". Ostatecznie angaż otrzymał Hayden Christensen. 


  
Lubicie tego aktora? Czego mu życzycie? Podzielcie się swoją opinią :)
 źródło informacji i zdjęcia: filmweb, gif: google grafika

wtorek, 4 listopada 2014

"Nie ma sensu nienawidzić kogoś kogo kochasz. Naprawdę kochasz."

Zachęcona obsadą obejrzałam film "John Lennon. Chłopak znikąd."Jak sama nazwa wskazuje, opowiada on historię Johna Lennona, kultowego piosenkarza, założyciela zespołu The Beatles. Osobiście lubię ich muzykę, mimo że jest "stara".Film ukazuje nam początki artysty, ważne momenty jego młodego życia. Akcja rozgrywa się w okresie, kiedy John miał około 15 lat i poznał swoją matkę. To ona wprowadza go w świat muzyki, od którego ciotka Mimi chciała go chronić.Lennon miał smutne życie. Aaron Taylor-Johnson moim zdaniem bardzo dobrze poradził sobie z pokazaniem tego. Pochwała należy się także Ane-Marine Duff. Świetnie zagrała małe szaleństwo matki. Widać, że aktorzy bardzo zaangażowali się w swoje role. Pokazali emocje, jakie zapewne władały bohaterami. Thomas Brodie-Sangster (Paul McCartney) specjalnie nauczył się grać na gitarze lewą ręką. Uważam, że akcja została dobrze rozłożona na części filmu. Właściwie w każdym momencie czegoś się dowiadujemy, dzieje się coś nowego. A co najważniejsze, film w miarę zgadza się z rzeczywistością.  Do tego jest prawdziwy, nie wieje sztucznością i nie jest to naciągana biografia z suchymi faktami. Szczerze mówiąc, nie znam za bardzo dokładnej historii Lennona i reszty, jednak wydaje mi się, że i tak warto zobaczyć.Nie spodziewajcie się jednak zbyt wiele - film jest tylko o POCZĄTKACH, kiedy zamiast The Beatles było jeszcze The Quarrymen. Ostrzegam was, bo wiem, że niektórzy liczyli na więcej. Mi osobiście tyle wystarcza.

niedziela, 26 października 2014

Plotkara 6. "Tylko ciebie chcę"

Tytuł: "Tylko ciebie chcę"
Autor: Cecily von Ziegesar
Cykl: Plotkara (tom 6)
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 245
Gatunek: dla młodzieży

Przenosimy się do Nowego Jorku, a dokładnie do jego najelegantszej części - Upper East Side. Mieszkają Serena, Nate i Blair. Trójka najlepszych przyjaciół. Wszyscy troje mieszkają w bajecznych apartamentach i chodzą do ekskluzywnych szkół. Mają tak dużo pieniędzy, że mogą sobie kupić co im się zamarzy. Jednak coś zaczęło się między nimi psuć. Głównie przez to, że Nate zdradził Blair z Jenny, gdy byli razem i Blair z Sereną ciągle rywalizują.

 Główni bohaterzy mają bardzo ciekawe osobowości. Nathaniel Archibald jest przystojniakiem na, którego widok mdleją dziewczyny i często popala trawkę. Serena van der Woodsen jest modelką i wzdycha za nią każdy chłopak. Z kolei życie Blair nie jest takie kolorowe. Jej matka wyszła kolejny raz za mąż za otyłego przedsiębiorcę, którego dziewczyna nie znosi i dodatkowo jest z nim w ciąży, choć w jej wieku nie wypada. 

Po drugiej stronie miasta na Brooklynie miasta mieszkają Dan z siostrą Jenny i Vanessa Abrams z siostrą Ruby. Dan jest poetą wiecznie palącym camele bez filtra. Jego młodsza siostra Jenny jest znana z jej ogromnego biustu i jest początkującą modelką. V jest moją ulubioną bohaterką. Ogoliła włosy, ubiera się na czarno i jest bardzo ciekawą postacią. Lubię ją ze względu na to, że sama tworzy filmy. Jak czytam opis jej pracy, gdy kręci, aż sama mam ochotę wziąć kamerę i zrobić to samo. Jeżeli chodzi głownie o ten tom to tematem przewodnim jest collage. Bohaterzy przeżywają przyjęcie lub nie przyjęcie do wybranej szkoły. Zaczyna się jeżdżenie na dni otwarte i podejmowanie trudnych decyzji. 

Historię opowiada tajemnicza blogerka o pseudonimie Plotkara. Nikt nie zna jej tożsamości, ale każdy chciałby ją poznać. Wie wszystko co robi szóstka głównych bohaterów i bez wahania pisze to na swojej stronie.

Serię Plotkara odkryłam w zeszłym roku w bibliotece szkolnej i bez wahania wypożyczyłam pierwszą część. Zdecydowałam się na to, ze względu, że jakiś czas temu skończyłam oglądać serial inspirowany tą serią książek i po prostu jakoś mi go brakowało. Jeśli chodzi o powieści to oczywiście mi się podobają, bo inaczej nie sięgnęłabym po kolejne. Podoba mi się w nich głównie to, że jest napisana ciekawym i zrozumiałym językiem. Kolejny plus za to, że są fragmenty, które mnie bardzo bawią. Można powiedzieć, że powieść jest trochę próżna, ale na szczęście dzięki trójce bohaterów mieszkających na Brooklynie, równowaga zostaje zachowana. Podsumowując, oceniam tą pozycję bardzo dobrze i w jutro na pewno wypożyczę kolejną.

Czy ją polecam? Pewnie, ale musisz mieć pewien dystans do siebie. Raz miałam już rzucić tą serię, bo się obraziłam za jedną wypowiedź Blair. Książka lekka, nie spodziewaj się po niej niczego głębokiego. Wybór należy do Ciebie.



P.S: Nie wiem czy ktoś zauważył, ale po prawej stronie w kolumnie znajduję się taki gadżet jak piosenka na dziś. Stwierdziłyśmy z Agnieszką, że bez sensu robić posty z naszą ulubioną muzyką, skoro i tak ona się ciągle zmienia. W taki sposób będziecie mogli poznać bardziej nasz gust muzyczny, bo będzie tego więcej i myślę, że taki sposób będzie lepszy 

Słyszeliście o Plotkarze? Co myślicie o Piosence Na Dziś? 

wtorek, 21 października 2014

"Pójdziesz do papierowych miast i już nigdy nie powrócisz"

 Autor: John Green
Tytuł: "Papierowe miasta"
Wydawnictwo: Bukowy Las
Gatunek: dla młodzieży

Margo Roth Spiegelman.

Te imiona i nazwisko są ważne w tej książce. Dla Quentina, dla znajomych tak zwanego Q, Jacobsena są może i nawet wszystkim. Osoba, która je nosi jest porywcza, nieprzewidywalna i całkowicie inna niż wszyscy.
Margo Roth Spiegleman i Quentin Jacobsen poznali się, gdy oboje mieli dwa lata. Mieszkali na osiedlu im. Dr Jeffersona Jeffersona, który wcale nie zdobył tytułu doktora, tylko był zwykłym sprzedawcą soku pomarańczowego. Gdy byli małymi dziećmi przyjaźnili się, jednak im byli coraz starsi tym kontakt się urywał. Pewnego dnia dziewczyna przypomina o sobie wchodząc przez okno do pokoju chłopaka. Przekonuje go, aby razem z nią przeżył szaloną noc, robiąc dowcipy swoim już nie przyjaciołom. Nastolatek zgadza się i spędza najlepszą noc w swoim życiu. Nie może się już doczekać, aż Margo pojawi się następnego dnia w szkole. Jednak dziewczyna znika...
Margo już nie raz uciekała z domu, ale Q był bardzo z tego powodu przygnębiony. Panna Spiegelman zostawiła po sobie jednak wskazówki. Chłopak idzie za ich tropem. Pomagają mu w tym jego przyjaciele: Radar, Ben i jego dziewczyna Lacey. Gdy odkrył już wszystkie, za sprawą niezawodnej Omniklopedii dowiaduje się gdzie może sie podziewać. Wyrusza niespodziewanie w długą i  męczącą podróż w pogoni za nią. Jednak gdy dociera na miejsce uświadamia sobie, że dzięki temu poszukiwaniu odkrył zupełnie inną Margo, niż kochał i znał do tej pory.

Książka wywarła na mnie spore wrażenie. John Green jest uważany za świetnego pisarza i całkowicie się z tym zgadam. Jego lekkie pióro, mobilizowanie do przemyślenia pewnych spraw i historia, którą opowiada są genialne.

Może to i moja winna, ale ta powieść według mnie trochę za bardzo się ciągnęła. Przeczytałam to w dwa dni na jednym wdechu i widocznie byłam zbyt zmęczona, aby całkowicie poczuć przemyślenia Quentina.

Podsumowując: historia na plus, styl pisarski na plus i wszystko na plus.

Gorąco ją polecam. Na pewno sięgnę po inne książki tego autora. Ekranizacja ma mieć premierę w przyszłym roku i mam plan się na nią wybrać, jeżeli będzie w kinach.

Tylko nie czytajcie książek zbyt szybko! :) Słyszeliście o tej książce? Lubicie twórczość Johna Greena? :)

wtorek, 14 października 2014

L.J Smith "Przebudzenie.Walka.Szał"

Tytuł: Przebudzenie.Walka.Szał.
Autor: Lisa Jane Smith
Cykl: Pamiętniki Wampirów
Wydawnictwo: Amber
Gatunek: fantasy, science fiction

Elena jest w  najstarszej klasie liceum w Fell's Church. Jest najpiękniejsza, najpopularniejsza i wszyscy chcą się z nią przyjaźnić. Krótko mówiąc, jest gwiazdą tej szkoły. Pierwszego dnia szkoły po wakacjach do szkoły przychodzi nowy uczeń, Stefano. Elena od razu go zauważa i pragnie go zdobyć. Pomagają jej przyjaciele: Bonnie, Meredith i Matt. Na początku jej to nie udaje, jednak później chłopak ratuje ją z opresji i zostają parą. Podczas balu z okazji Halloween zostaje zamordowany nauczyciel historii, Pan Tanner. Wszyscy oskarżają chłopaka, ponieważ jako ostatni z nim rozmawiał  i od początku wydawał się wszystkim jakiś inny. Elena wierzy całkowicie w niewinność chłopaka. Dziewczyna przychodzi do pensjonatu Stefano, gdy ten wychodzi z balu. Opowiada jej swoją prawdziwą historię. O tym, że jest wampirem, o bracie którego nienawidzi i o dziewczynie która go przemieniła. Stefano jest zrozpaczony, ponieważ jego zły brat wmówił mu że to on dokonał morderstwa, ale nie jest tego do końca pewien. Elena po pewnym czasie poznaje jego brata Damona, a on zaczyna ją prześladować. Młodzieńcy zaczynają ze sobą walczyć. W miasteczku zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Ktoś opętał Vicky Benett,  sprawił, że do tej pory spokojne zwierzęta zaczeły atakować ludzi, wrzucił Stefano do studni i wiele innych. Trójka dochodzi do wniosku, że wśród nich musi być inna moc, muszą ją odnaleźć i z nią wygrać...

Zaczęłam czytać tą książkę jeszcze w wakacje, a skończyłam...trzy dni temu. Miałam wrażenie, że ciągnie mi się w nieskończoność. Oczywiście w międzyczasie przeczytałam jedną, czy dwie książki, bo termin w bibliotece mijał. Przez długi czas sprawiła, że w ogóle nie miałam ochoty czytać jej, ani niczego innego. Mam jednak zasadę, że nie mogę czegoś ocenić jeżeli tego nie przeczytam do końca (nie dotyczy lektur, bo spora część jest okropna) i miałam w głębi duszy nadzieję, że akcja się rozkręci. Miałam na szczęście rację i druga połowa Szału była najlepszą częścią książki.

Podoba mi się styl pisarski autorki, ponieważ pisze zrozumiale i dokładnie opisuje wszystko, więc można sobie wyobrazić. Mogłaby jednak nie przeciągać akcji i pisać zwięzłej (500 stron) i za to spory minus.

Na podstawie tej serii powstał serial i jak znajdę trochę czasu, żeby go obejrzeć, to na pewno to zrobię. Kolejną część jeżeli wpadnie w moje ręce pewnie przeczytam, ale to tylko wyłącznie z ciekawości.

piątek, 10 października 2014

Glee

Czym jest Glee? Glee to wspaniały serial. Zaczęłam go oglądać parę lat temu.  Odcinek pilotażowy obejrzałam bardzo dawno, jednak stwierdziłam, że jest nudny i go wyłączyłam. Jakiś czas po tym znowu stwierdziłam, że zacznę go oglądać, bo czytałam bardzo dobre opinie i pomyślałam, że się może rozkręci. Nie myliłam się. Jak wcześniej pisałam Glee jest wspaniałym serialem, jednym z lepszych jakie oglądałam. Każdy bohater wniósł cząstkę siebie, co z wszystkich się zrobiła fantastyczna całość.

O czym jest? Glee jest serialem muzycznym. Bohaterowie mają naprawdę przepiękne głosy. Opowiada o chórze szkolnym, który ciągle boryka się z problemami. Chór, który nazywa się glee nie jest szanowany w szkole. Uczniowie członków uważają za luzerów i często oblewają ich koktajlem. W dodatku ciągle próbuje im dokuczyć szkolna trenerka, Sue Sylwester. Nienawidzi Glee i próbuje ich zniszczyć. Jak w każdym serialu nie brakuje problemów z przyjaźnią, kłopotów miłosnych i kłótni, co robi serial bardzo ciekawym. Jednak jest jeszcze dużo zabawnych scen, jak i wzruszających.

Co Glee mnie nauczyło? Przede wszystkim nie poddawać się i spełniać marzenia. Kurt nauczył mnie, że jak ktoś cię nie akceptuje, to mimo tego trzeba iść przed siebie i nie przejmować się. Tina pokazała mi, że czasem warto walczyć o swoje. Puck, że trzeba próbować, nawet jeśli sądzi się, że cos jest nie możliwe. Mike, że warto robić swoje nawet jeśli twoi najbliżsi są temu przeciwni. Blaine, że jak się straciło kogoś przez swój własny błąd, trzeba walczyć, aby go odzyskać. Rachel, że wierność jest ważna. Quinn, że nawet jeśli życie przynosi ci nie miłe niespodzianki, trzeba walczyć do końca.Finn, że czasem trzeba dać odejść ukochanej osobie. Jeszcze wiele innych, ale za dużo tego będzie.
Rok temu zmarł aktor grający Finna, Cory Monteith. Bardzo było mi smutno z tego powodu.
R.I.P Cory.

sobota, 4 października 2014

"Marley i Ja. Życie, miłość i najgorszy pies świata" - książka czy film?

Film
 "Marley i ja" to historia amerykańskiego felietonisty Johna Grogana oraz jego psa. John (Owen Wilson) razem z żoną (Jennifer Aniston) postanawia kupić zwierzaka. Wkrótce do ich życia wkracza wesoły szczeniak labradora retrivera. Marley zaczyna rozrabiać, jak każdy mały psiak. Boi się burzy, je wszystko co znajdzie się na wysokości jego nosa, nie słucha poleceń, szaleje, kiedy zostaje sam w domu. Jednak ten film nie jest tylko o psie. Opowiada także historię rodziny, którą zapoczątkował. Bo jeszcze przed zaopiekowaniem się Marleyem, Groganowie wiedli spokojne i pozbawione obowiązków życie. Kiedy pojawił się pies, musieli stać się dojrzali i zacząć dorosłe życie.
W ekranizacji spodobało mi się przede wszystkim pokazanie emocji i codziennych problemów, które wydają się banalne, a tak naprawdę trudno je rozwiązać. Ukazanie, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka, nawet jeśli to najgorszy pies świata. Umieszczenie w tym wszystkim zwierzęcia i pokazanie, jaki ma to wpływ na nasze życie.
Oglądałam film już kilka razy i chętnie do niego powracam. Za każdym razem śmieję się i płaczę. Zdecydowanie mogę polecić go każdemu (chyba, że ktoś naprawdę nie lubi zwierząt).

Książka
Książkę przeczytałam dopiero po obejrzeniu ekranizacji. Zachwyciła mnie. Dawno nie śmiałam się, nie płakałam i nie przeżywałam książki tak bardzo. Jest dobrze napisana, pomysłowo i z humorem. Lekko się ją czyta, chociaż niektórym może wydawać się gruba. Nie pomyślałabym, że można przedstawić w tak zabawny sposób wypróżnianie się własnego psa, szukanie złotego łańcuszka żony połkniętego przez Marleya, czy zjazd na sankach. Książka dostaje u mnie najwyższą ocenę z możliwych i zyskuje tytuł "jednej z ulubionych". Jeśli nie macie co czytać, wasz pies odszedł, macie ochotę na coś o życiu i przyjaźni to gorąco polecam. Mój ulubieniec odszedł i powieść pomogła mi się z tym pogodzić. Naprawdę, warto przeczytać, jeśli lubi się ten gatunek.


A teraz, wypadało by się z wami przywitać :) Oliwia przekonała mnie do prowadzenia z nią bloga. Na pewno będę pisać rzadziej niż ona, ale postaram się robić to jak najlepiej.
Nazywam się Agnieszka. Kocham czytać, rysować, marzyć. Interesuję się kulturą, sportem i sztuką. Nie wiem, co jeszcze o sobie powiedzieć, więc na razie to tyle. Do następnego postu!

piątek, 3 października 2014

Skins UK

Tytuł: Skins
Twórcy: Bryan Elsley, Jamie Brittian
Gatunek:  Dramat, Komedia

Skins to opowieść o grupie angielskich nastolatków, mieszkających w Bristolu. W kolejnych odcinku poznajemy bliżej każdego z bohaterów. Serial jest podzielony na trzy części: pierwszą, drugą i trzecią generację. W każdej jest wymieniana cała obsada. Wyjątkiem jest tylko to, że w drugiej zostają dwie postacie z pierwszej - Effy i Pandora. W każdym sezonie odkrywamy nowe problemy bohaterów od miłości przez imprezy po śmierć.

Wszystkich tych młodych ludzi łączy to, że mają pociąg do używiek, imprez i alkoholu. Jednak każdy ma swoje osobiste problemy. W pierwszych dwóch sezonach poznajemy Tony'ego, Michelle, Sida, Cassie, Chrisa, Jal, Anwara i Maxxiego.
Tony jest bardzo pewny siebie i ma dziewczynę Michelle, którą bardzo kocha. Chłopak ma młodszą siostrę Effy. Poznajemy również jej przyjaciółkę, Pandorę. Sid bardzo przeżywa to, że jest prawiczkiem. Po pewnym czasie zakochuje się z wzajemnością w chorej na anoreksję, ale przesłodkiej Cassie. Chris musi mieszkać w akademiku, ponieważ matka go opuściła. Oprócz tego jest zakochany w nauczycielce psychologii. Anwar jest muzułmaninem, a jego najlepszym przyjacielem jest gej Maxxie, z którym potem wyjeżdża do Londynu.

W drugiej generacji bohaterzy mają podobne problemy. Effy jest gwiazdą tych dwóch sezonów. Najpiękniejsza, najbardziej pewna siebie jak jej brat i najbardziej szalona. Jednak w głębi serca jest delikatna i krucha. Cook ma problemy z prawem, a jego przyjaciele to JJ i Freddie. JJ leczy się psychiatrycznie z powodu napadów agresji i wczesnego stadium autyzmu. Freddy jest skromnym i nieśmiałym chłopakiem. Jest pokrzywdzony przez ojca, rozpieszczoną siostrę oraz porywcze i samolubne wyczyny Cooka. Pandora jest przyjaciółką Effy, dzięki której doświadcza świata alkoholu i narkotyków. Emily jest lesbijką zakochaną w Naomi, a jej rodzina nie akceptuje jej orientacji. Ma również siostrę siostrę bliźniaczkę Katie i żyje w jej cieniu. Thomas przyjeżdża z matką i rodzeństwem do Anglii z Kongo w poszukiwaniu lepszego życia. Szantażuje go gang żądający haraczu i jest zakochany ze wzajemnością w Pandorze.

Trzeciej generacji nie obejrzałam do końca, ponieważ to są nie moje klimaty i kompletnie mi się nie podobała, więc nie będę jej opisywała.

Ten serial jest bardzo realistyczny i właśnie dlatego mi się podoba. Pokazuje, że każdy ma problemy, ale trzeba sobie jakoś z nimi radzić. Przywiązałam się do bohaterów i naprawdę ich polubiłam. Było mi bardzo przykro kiedy te cztery sezony dobiegły końca. Oczywiście po pierwszych dwóch ciężko było mi się przyzwyczaić do nowej generacji, ale była tak samo ciekawa jak pierwsza.

Jeżeli miałabym wybierać moje ulubione postacie to z pewnością byłyby to Sid, Cassie, Chris i JJ. Sida lubię ze względu na to, że jest on poszkodowany i nieporadny, ale i tak daje sobie radę oraz po prostu jego sposób bycia. Cassie, Chrisa i JJ za to że są tacy słodcy i od razu wywołują mi uśmiech na ustach.

Bardzo lubię ten serial, ale nie wiem czy poleciłabym go wszystkim. Jest tam wiele przekleństw, zdarzają sceny dla dorosłych oraz takie, które nie każdy może chcieć oglądać. Tym, którym takie rzeczy nie przeszkadzają jak najbardziej polecam.

To jest piosenka na zakończenie pierwszego sezonu. Na filmiku jest pokazana namiastka tego serialu. Osobiście, uwielbiam ją i czasem się przyłapuję na tym, że mam łzy w oczach.



Słyszeliście o tym serialu?

niedziela, 21 września 2014

"Zostań, jeśli kochasz" Gayle Forman

Tytuł: Zostań, jeśli kochasz
Autor: Gayle Forman
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Cykl: Jeśli zostanę (tom 1)

W tej książce poznajemy klasyczną amerykańską rodzinę z Oregonu. Pewnego dnia, gdy miasto zasypuje śnieg, a szkoły zamknięto postanawiają wybrać się na przejażdżkę i odwiedzić kilka miejsc. Podczas jazdy dochodzi do tragicznego wypadku. Giną rodzice, a siedemnastoletnia Mia i ośmioletni Teddy trafiają do szpitala w ciężkim stanie. Dziewczyna zapada w śpiączkę, a jej dusza odłączyła się od ciała i błąka się po szpitalu. Mia wspomina swoje życie. Jak zaczęła umawiać się z Adamem, o przyjaźni z Kim, przypomina sobie miłe wspomnienia z rodziną oraz swoją pasję - wiolonczelę.

W ubiegły czwartek wybrałam się do Empiku w poszukiwaniu prezentu dla mojej koleżanki Marysi. Jako że koleżanka lubi czytać równie jak ja, skierowałam się na dział z książkami. Na początku poszłam na dół, ponieważ tam są o tańsze książki, ale niestety bardzo poprzebierane. Taki lumpeks z powieściami. Jedyne co zwróciło moją uwagę to biografia o Justinie Bieberze i któreś z kolei części
serii Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów i Pamiętnik Księżniczki. Reszta jakaś szarobura z nieciekawymi opisami. Wróciłam się na dział z książkami dla młodzieży. Wybór był ciężki, ale w końcu zdecydowałam się na Rose Holly Webb.
Już miałam iść do kasy ale zauważyłam półkę z bestsellerami. Wpadła mi w oko oto ta pozycja, bo już wcześniej widziałam okładkę. Zauroczył mnie tytuł i musiałam ją nabyć. Miałam bardzo ochotę poznać historię Mii. Stwierdziłam, że przecież nic się nie stanie, jak ja ją również przeczytam, a potem dam ją koleżance. Zostały mi 24h do urodzin Marysi. Ta 230-stronicowa tak bardzo mnie zaciekawiła, że bez problemu ją przeczytałam.

Pierwsza rzecz jaka mi się bardzo podoba to w jaki sposób jest napisana. Tak prosto, że pewnie jak ktoś nie lubi książek to będzie mu się przyjemnie czytało. Główny pomysł nie jest może najbardziej wyszukany, ale życie Mii autorka opisała wspaniale. Nie jest za długa ani za krótka, w sam raz. Nie ma w niej za dużo filozofii, ale można sobie pewne rzeczy przemyśleć.

Ta pozycja trafiła do mojego serca i oficjalnie znajduje się na liście moich ulubionych książek. Polecam ją wszystkim którzy lubią średnio ciężkie książki z ciekawymi opisami i wartką akcją.


niedziela, 7 września 2014

Świat bez wad - "Dawca pamięci"

W zeszły czwartek wybrałam się do kina z moją koleżanką Karoliną. Ona wybierała film, byłam trochę sceptycznie nastawiona bo nie przepadam za science fiction. Pomyślałam, że raz kozi śmierć i  poszłam. Spodziewałam się jakiegoś kosmity biorącego tabletki a wyszłam z sali oniemiała.

Film opowiada o innym świecie. Władze zarządzają w nim brak barw, religii, kultur i kolorów skóry. Wszystko jest takie same i nie ma jakiejkolwiek różnorodności. Przez to że wszystko jest nijakie i smutne, brak w nim również miłości. Każdemu w wieku dwunastu lat zostaje przypisana rola i musi żyć według ściśle ustalonych zasad. Główny bohater, Jonas zostaje wybrany jako Biorca Pamięci, który ma za zadanie zabierać społeczności wspomnienia. Szkoli się u tytułowego Dawcy Pamięci. Nauczyciel pokazuje mu jak wygląda prawdziwy świat. Chłopiec na początku zachwyca się, jednak potem przeraża się zła jakiego robią ludzie. Jonas doświadcza nowych uczuć i uczy się kochać. Postanawia wyruszyć w trudną podróż poza granicę, aby zmienić świat.

Film króciutki tak jak jego opis, ponieważ trwa tylko półtorej godziny. Przez to ograniczenie czasowe czułam pewien niedosyt. Niektóre sceny mogły by być dłuższe i powinno być więcej. Gra głównego bohatera mnie jakoś nie urzekła, ale jego dziewczyny owszem. Na brawa tutaj zasługują Meryl Streep oraz Jeff Bridges. Najlepsi aktorzy z całego filmu. Bardzo podobała mi się scenografia. Moją uwagę zwróciła głównie taka mała skrytka za wodospadem.  Jak ktoś lubi dramaty, to polecam, bo się popłakałam pod koniec, a ja płacze tylko na dobrych dramatach. Ogólnie mówiąc nie żałuję pójścia na ten film, bo bardzo mi się podobał.

★★★★★★★