Tytuł: Obecność
Reżyseria: James Wan
Scenariusz: Chad i Carey Hayes
Czas trwania: 1 godz. 52 min
Gatunek: Horror
Obecność to film do jakiego podchodziłam z lekkim dystansem. Bardzo chciałam go obejrzeć, bo to podobno najlepszy horror kilku ostatnich miesięcy. Z drugiej strony koleżanki mówiły, że jest taki straszny, że się posikam w majty, a ja niczym jak małe dziecko potem boję się spać.
I w takim momencie pojawia się dylemat: obejrzeć czy nie obejrzeć? Po roku zastanawiania się znalazłam kompromis. Obejrzałam go po południu, gdy wszyscy domownicy byli w domu i trochę tego żałuję, ponieważ w ogóle nie było atmosfery do oglądania horroru. Także nie popełniajcie mojego błędu.
Historię poznajemy, gdy do starego domu wprowadza się małżeństwo z pięcioma córkami. Jak w większości klasycznych film grozy o egzorcyzmach zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Pies szczeka w nocy, a rano zostaje znaleziony martwy. Czuć zapach zgniłego mięsa i mimo ciągle podkręcanej temperatury wciąż jest zimno. Jednak najgorsze dopiero przed nimi. Pewnej nocy jedna z dziewczynek, Christine, czuje, że ktoś ciągnie ją za nogi, gdy śpi. Myśli, że to jej siostra Nancy, jednak ona leży grzecznie w łóżku obok.
Tymczasem najmłodsza córka mówi, że ma nowego przyjaciela i można go zobaczyć jedynie w lusterku jej nowej zabawki, którą znalazła nad jeziorem, które znajduje się przy domu. Zdesperowana matka owej nieszczęsnej rodziny odnajduje małżeństwo, które zajmuje się zjawiskami paranormalnymi - Eda i Lorraine Warren. Dowiadują się straszliwej prawdy o miejscu, w którym mieszkają. Łowcy duchów rozstawiają sprzęt i wtedy dopiero zaczyna się zabawa...
Nie posikałam się w majty, a tego - oczywiście w przenośni - oczekiwałam.
Serce podskoczyło mi do gardła może dwa, trzy razy. A to na dziewczynkę, która piszczy gdy zobaczy pająka to naprawdę nie wiele. Film niestety zawiódł trochę moje oczekiwania. Spodziewałam się jakiejś petardy sprawiającej, że będę bała się spojrzeć pod łóżko, skoro to taki super straszny film. No cóż, wyszło jak wyszło. Jednak nie mogę powiedzieć, że "Obecność" jest zła. O nie, nie, nie. Ponura atmosfera była, a zwłaszcza pod koniec.
Aktorzy dobrani idealnie do ról, a tak powinno być w każdym filmie. Wszyscy świetnie się spisali. Ron Livingston świetnie się sprawdził jako głowa rodziny z dobrotliwym spojrzeniem spaniela. Lili Taylor została matką pięciu dziewczynek, a i tak została gwiazdą tego wieczoru. Patrick Wilson bardzo przypominał mi lekarza z pewnego programu, który oglądam zawsze w nocy, gdy do mnie przyjeżdża kuzynka. Nie tylko wyglądem, ale wszędzie chodził, pomagał a na koniec odwalił kawał dobrej roboty. Vera Farmiga zachwyciła mnie jako pełna gracji kobieta obdarzona darem widzenia demonów. Nawet dziewczynki mimo swojego młodego wieku wypadły świetnie! A zwłaszcza brawa się należą aktorkom grającym Christine i April.
Podsumowując, film mi się podobał, ale zabrakło tego najważniejszego, czyli dużej dawki strachu.
Oglądałam ten film na lekcji religii :D Należę do strachliwych osób, ale film nie był taki straszny jak się zapowiadał ;/
OdpowiedzUsuńklikniesz w link do sheinside? będę bardzo wdzięczna http://karolina-bieniasz.blogspot.com/2014/11/sheinside-wishlist.html
Widziałam ten film i straszny był! :c
OdpowiedzUsuńhttp://v-rnq.blogspot.com/
Uwielbiam takie horrory. C;
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie! ;)
http://diamond-panda.blogspot.com/
Nie przepadam za horrorami, ale twoja recenzja jest świetna!
OdpowiedzUsuńObserwuję i liczę że ty też mnie zaobserwujesz jeśli spodoba ci się mój blog :)
finementesword.blogspot.com
Oglądałam kawałek tego filmu na religii w poprzedniej klasie ♥
OdpowiedzUsuńKLIK-BLOG