Reżyseria i scenariusz: Jan Komasa
Czas trwania: 2 godz. 10 min.
Gatunek: Dramat, Wojenny
Na początku poznajemy Stefana, a z każdą minutą także i innych członków AK. Ów młodzieniec mieszka w Warszawie w czasie drugiej wojny światowej. Jest rok 1944, w stolicy wybucha powstanie. Większość mieszkańców sądzi że potrwa ono 3 może 4 dni. Teraz z lekcji historii dowiadujemy się, że skończyło się aż po 63 dniach. Stefan przyrzeka matce, że nie wstąpi do oddziałów jak jego ojciec, który zginął w Kampanii Wrześniowej w 1939 roku, ale łamie obietnice. Przed rozpoczęciem walk poznaje Alę, siostrę jego kolegi. Zaczyna między nimi iskrzyć, ale gdy przychodzi 1 sierpnia ich miłość zostaje wystawiona na próbę.
"Będziemy razem jeść, spać, śpiewać, a może nawet umierać."
Ten film przekręcił mnie od środka i pozbawił mnie całkowitego poczucia osobistego nieszczęścia, mówię uczciwie. Granaty, strzelaniny, czołgi...To zdecydowanie nie powinno spotkać nikogo z nas. Muszę się przyznać bez bicia, płakałam. Jest to bardzo smutna historia, ale niestety prawdziwa i każdy powinien wiedzieć co tam się wtedy działo. A co do uczucia tych dwojga, to naprawdę podziwiam "Biedronkę". Została dla niego w mieście, dbała jego rany, wbiegła nawet do szpitala, który miał być zbombardowany. On natomiast przepraszam za określenie dostał jakiejś schizy i do tego ją zdradził. Postać Stefana niezmiernie mnie irytowała. Choć z pewnego względu, nawet się mu nie dziwię.
Zauważyłam w tym projekcie trzy sceny, które były dla mnie bardzo dziwne. Pierwszą z nich jest ta, w której główni zakochani całują się w zwolnionym tempie, a dookoła rozprzestrzeniają się wystrzały. Należałoby się raczej schować, a nie pokazywać sobie uczucia w środku strzelaniny. Drugą są wygibasy Stefana i niestety nie Alicji, a w tle dubstep. No proszę was, to wydawało mi się co najmniej niepasujące, ładnie mówiąc. Trzecia nie jest już taka bezmyślna, ale zdecydowanie należy do tych "innych". Chodzi mi dokładnie o tą, gdy główni bohaterzy wychodzą z kanałów. Wyglądają jak zombie w science fiction. Ale ją w miarę uznaję, a Agnes się podobała, więc niech będzie. Moimi ulubionymi momentami są tańczenie Stefana na ulicy, aby pocieszyć brata i gdy cała grupa jest nad rzeką. Aktorzy byli w w porządku, może tylko trochę sztywno grał Józef Pawłowski (Stefan) w drugiej połowie filmu. Urzekła mnie gra Zofii Wichłacz ("Biedronka"), a Antoni Królikowski ("Beksa") wprowadził odrobinę humoru i pozytywnej energii, pomimo tej przykrej historii. Moim zdaniem reżyser wykonał dobrą robotę, ale powinien jeszcze trochę się podszkolić, bo było parę niedoróbek.
Podsumowanie: Film mi się podobał. Jest dobrze zrobiony, efekty specjalne czasem aż zapierają wdech w piersiach, a historia jest ciekawa i oparta na faktach historycznych. Jeśli ktoś ma mocne nerwy to polecam obejrzeć.
Jakie oglądaliście filmy dotyczące drugiej wojny światowej?