W pewną przepiękną, ale mroźną listopadową noc wyruszyłam z moją klasą oraz kilkoma innymi na podbój naszej stolicy - Warszawy. Po sześciogodzinnej jeździe autokarem, z przystankiem na śniadanko w McDonaldzie, dotarliśmy do pierwszego punktu naszej wycieczki - Zamku Królewskiego. Jest to miejsce z wielkim przepychem, jak u króla powinno być. Został wzniesiony w XIV wieku przez księcia mazowieckiego Bolesława II. W 1939r. został bestialsko zniszczony przez Niemców jak i zresztą większość stolicy. Po drugiej wojnie światowej został odbudowany na wzór tak jak wyglądał przed nią.
 |
Robią wywiad :) |
|
Drugim miejscem jakie odwiedziliśmy był Sejm. Zanim weszliśmy zostaliśmy skontrolowani. Przeglądali nam torby, telefony trzeba było zostawić na dole w szatni, przechodziliśmy przez bramki jak na lotnisku. Gdy weszliśmy do budynku zaprowadzili nas do sali, gdzie pewien pan opowiadał nam różne rzeczy. Nawet trochę udało mu się być zabawnym, ale mówił takim oficjalnym i wyuczonym językiem, że nie dało się tego nie odczuć. Okazało się, że trafiło nam się szczęście i w tym samym czasie przebywał w Sejmie prezydent i odbywały się obrady. Z drugiej strony nie mogliśmy oglądać wszystkich sal, ale na pocieszenie wpuścili nas na to posiedzenie. W tym momencie, gdy weszliśmy przemawiał pan Schetyna. Samego prezydenta nie widziałam, ze względu na miejsce, w którym siedziałam, ale rozpoznałam pana Millera, Palikota i Sikorskiego. Zdjęć nie można było robić, ale mam jedno całego gmachu z oddali.
Jeżdżąc sobie po Warszawie zobaczyliśmy wiele rzeczy nawet nie wysiadając z autokaru. Zapamiętałam kilka miejsc, które są z pewnością warte uwagi. Jest pewna stara ulica, na której znajduje się wiele bardzo ładnych ambasad. Zdziwił mnie widok Pałacu Prezydenckiego , który w telewizji wydawał mi się taki wielki, rzeczywiście jest wciśnięty pomiędzy kamienicami. Od razu się ucieszyłam się gdy przejechaliśmy na rondzie obok wielkiej plastikowej palmy, którą kojarzyłam z serialu "Wawa Non Stop", który czasem zdarzało mi się obejrzeć. Widzieliśmy również kilka kościołów m.in ten, w którym organistą był przez pewien czas Fryderyk Chopin.
Trzecim miejscem jakie odwiedziliśmy był pałac na wodzie ostatniego króla Polski, zwany Łazienkami. Była to przed laty letnia rezydencja Stanisława Augusta Poniatowskiego. Na trawie było wypuszczonych kilka pawi oraz udało nam się zobaczyć buszujące wiewiórki :)
Kolejnym punktem zwiedzania okazał się nasz Stadion Narodowy. Po pokonaniu z tryliarda schodów muszę powiedzieć, że widok robi wrażenie. Gdy weszliśmy na samą górę przyznam, że aż się zaczęłam troszeczkę bać, ponieważ było tak wysoko. Bardzo ciekawą pomysłem jest możliwość przejazdu na tyrolce przez cały stadion. Muszę to kiedyś zrobić :)
Następną atrakcją były Powązki. Było już ciemno i mogło się zdawać, że jest upiornie, zwłaszcza, że odwiedziliśmy najstarszą część cmentarza. Po ogólnym przejściu i staraniu się nie zbić żadnego znicza nasz przewodnik, pan Sebastian pokazał nam Aleję Zasłużonych. Znajdują się tam mogiły najważniejszych polskich osobistości, ale w tym momencie Aleja już jest zamknięta. Znajduje się tam m.in Władysław Reymont. Oprócz tych, którzy są w Alei, jest jeszcze wiele innych ważnych ludzi. Spoczywa tu też np. Henryk Sienkiewicz, Czesław Niemen i Maria Kownacka, na której grobie siedzi Plastuś znany z jej książek.
Potem pojechaliśmy do internatu (ku uciesze wszystkich z przerwą po drodze na zakupy w Biedronce). Posiedziałam godzinkę czy dwie z koleżankami i kolegami, aż zaczęła się cisza nocna, a niedługo potem padłam z powodu zmęczenia i zbyt wielu wrażeń. Nie spałam długo - tylko do 7 :)
Byliście kiedyś w Warszawie? Co zobaczyliście? Podobają się Wam tego typu posty? Chcecie część drugą?