środa, 31 grudnia 2014

Coś się kończy, coś się zaczyna


Nie mam pojęcia jakim cudem ten rok tak szybko upłynął. Niedawno przyzwyczajałam się, że mamy już 2014 i starałam się pisać prawidłową datę w zeszycie, a za kilka godzin przywitamy już kolejny. Każdy z nas miał wzloty i upadki, niektórzy przeżyli więcej tych złych rzeczy, a niektórzy więcej tych dobrych. U mnie jest mniej więcej pół na pół, ale jak zrobiłam podsumowanie to wyszło mi, jest jednak troszeczkę więcej tych dobrych. Mam tylko nadzieję, że 2015 będzie owocniejszy i pełen wrażeń.

Postanowienia blogowe: więcej czytać, więcej oglądać, dużo recenzować, zacząć serie, kontynuować swoją twórczość literacką, rozwijać się, mieć wciąż taką samą radość z prowadzenia bloga.

Podsumowanie: blog ma 4 miesiące, napisałyśmy 28 postów, odwiedziliście go ponad 2 000 razy, zostawiliście po sobie 205 komentarzy i zostało z nami na dłużej 18 obserwatorów.

Wszystkim życzymy szczęśliwego roku i niech los zawsze Wam sprzyja!

Wiecie, że Was kochamy,
xoxo
Olivia & Agnes

poniedziałek, 29 grudnia 2014

W pogoni za szczęściem

 Tytuł: W pogoni za szczęściem
Reżyseria: Gabriele Muccino
Scenariusz: Steve Conrad
Czas trwania: 1 godz. 57 min
Gatunek: Biograficzny, dramat obyczajowy

 Pierwsze co mnie urzekło w tym filmie to tytuł. Brzmi ładnie i tajemniczo, że aż się chce dowiedzieć co ta pogoń właściwie znaczy. Tu była ewidentnie pokazana, małymi kroczkami, od kiepskiego początku do triumfalnego finału. Pokazuje, że trzeba zawsze walczyć o swoje szczęście, nie ważne co by się działo.

Poznajemy historię Chrisa Gardnera, dorosłego mężczyzny, który próbuje zadbać o utrzymanie siebie, swojej żony Lindy i pięcioletniego syna Christophera. Niestety niezbyt dobrze mu to idzie. Przed laty utworzył firmę, która produkowała sprzęt medyczny, jednak nie wszyscy lekarze uważają go za pożyteczny i trudno go sprzedać. Jest już prawie na skraju bezradności, żona od niego odchodzi i nie ma gdzie mieszkać. Główny bohater jednak nie spoczywa na laurach pomimo ciężkiej sytuacji życiowej i składa podanie na staż w biurze maklerskim. Przy odrobinie szczęścia udaje mu się je zdobyć. To jednak nie rozwiązuje jego problemów, bo nie dostaje wynagrodzenia. Zaczyna się pogoń za lepszym jutrem i przyszłością jego rodziny.

Jest to niezwykła historia, co ciekawe oparta na faktach. Chris nie jednokrotnie pokazuje hart ducha i walkę o przetrwanie. Bardzo mi się podoba jego prawdziwa ojcowska miłość, na pewno zrobiłby wszystko dla swojego syna. Moim zdaniem Will Smith dobrze się spisał w tej roli. Nie miałam go okazji oglądać w innych produkcjach, ale sądząc po tym co pokazał, jest dobrym aktorem. Z pewnością ułatwiło mu granie, to że w rolę Christophera wcielił się jego prawdziwy syn, Jaden. Taki duet możemy również zobaczyć w "1000 lat po Ziemi". Po raz pierwszy miałam także styczność z twórczością włoskiego reżysera, Gabriele Muccino. Można powiedzieć, że wprowadził do tego dzieła odrobinę włoskiego słońca, za którym tak tęsknie od wakacji. Moim zdaniem ów film nieco się różni od produkcji amerykańskich reżyserów, które najczęściej oglądam.

Daję wielki plus za to, że nie jest to typowy wyciskacz łez. Nie ma wymuszonych scen, na których po prostu trzeba płakać. Jest on zrobiony z dystansem, co mi się podoba, bo rzadko spotykam takie filmy. Ciekawy, daje ciekawe spojrzenie na życie, ma pewne przesłanie i większość kobiet nie rozmaże sobie przy nim makijażu. Czego można chcieć od dramatu? Przecież nie w każdym musi być romans. Jest to miła odskocznia od nieszczęśliwej miłości.  Nie ma co przedłużać, trzeba po prostu samemu go obejrzeć i zinterpretować na swój własny sposób. Mnie osobiście z pewnością dał siłę do walki z przeciwnościami. Reasumując, zdecydowanie mi się podobał i z czystym sercem go polecam.


piątek, 26 grudnia 2014

Wredne dziewczyny

Tytuł: Wredne dziewczyny
Reżyseria: Mark Waters
Scenariusz: Tina Fey
Czas trwania: 1 godz. 37 min
Gatunek: Komedia obyczajowa

Każdy z nas to już kiedyś widział. Amerykańskie licea, jest podział na kujonów, mięśniaków, punków i wiele innych grup. Jednak królowymi szkoły jest zawsze kilka najpopularniejszych dziewczyn. Wszyscy chcą się z nimi przyjaźnić, mimo że są wredne i czuć od nich plastikiem na kilometr. W Illinois są nimi: Regina George, najwredniejsza dziewczyna na tej półkuli; Gretchen równocześnie bojąca się swojej przyjaciółki i starająca się jej podlizać oraz Karen słodziutka, ale głupiutka blondyneczka.

Gdy Cady Heron przyjeżdża do Ameryki, po dzieciństwie prawie całkowicie spędzonym w Afryce, orientuje się, że w licem jest przetrwać znacznie trudniej niż na sawannie. Zaprzyjaźnia się z plastikami, które złapały ją w swoje szpony i trudno się od nich oderwać. Poznaje również dwoje outsiderów -  Damiana i Janis, o której Regina rozpowiedziała plotki o jej mniemanym lesbijstwie. Cady chce pomóc nowej koleżance i w trójkę wymyślają plan zemsty. Plastiki myślą, że dziewczyna jest ich przyjaciółką, a tak naprawdę nie mają pojęcia, że ich rujnuje.

"Wredne dziewczyny" wyglądają na pierwszy rzut oka na głupią komedie dla nic nie wymagających od niego nastolatek. Wbrew pozorom jest on nakręcony dosyć dobrze i inteligentnie. Pokazuje jak wygląda życie w grupie z liderką na czele (sama nawet doświadczyłam, ale w mniej hardcorowej wersji) i jakie dziewczyny są dla siebie okropne. Potrafią być dla siebie niemiłe i wymyślać nieprawdziwe plotki, aby być jak "najlepsze" oraz nie wiadomo dlaczego zdobyć uznanie płci przeciwnej. Cady kompletnie nie rozumie takich zachować i porównuje je do życia zwierząt. Również nie widzę sensu takiego życia, ale co zrobić, zawsze tak było i będzie. Film był nakręcony 10 lat, a dzisiejsze produkcje pokazują podobną hierachię. Jeżeli ktoś chodzi do szkoły, a zwłaszcza do gimnazjum, to raczej wie co znaczy podział na "lepszych" i "gorszych".

Bardzo podobała mi się gra Lindsay Lohan, w roli głównej bohaterki. Wyglądała jakby nie miała pojęcia skąd się tu w ogóle wzięła - i tak miało być. Rachel McAdams po raz kolejny udowodniła, że jest świetną aktorką. Amanda Seyfried (która uwielbiam tak na marginesie) nie wyróżniała się za bardzo niestety, a aktorka grająca Gretchen świetnie wpadała w szał i piszczała (XD).

Film nie jest może jakimś arcydziełem, ale jest ciekawy i przyjemnie się go ogląda. Lekki, zabawny i  nie wymaga zbyt dużo myślenia. Jest jednym z lepszych filmów dla nastolatek i zajmuje zdecydowanie miejsce na wyższej półce w tym gatunku. Poleciłabym go tym, którzy nie wymagają za wiele i wszystkim dziewczynom/kobietom, bo dla chłopców się raczej nie nadaje ;)


środa, 24 grudnia 2014

Merry Christmas Everyone!

Już za parę godzin zasiadacie do stołów, a my Wam jeszcze nie złożyłyśmy życzeń :o Więc życzymy Wam drodzy czytelnicy:

Spokojnych i radosnych Świąt
Pysznego jedzenia przy stole
Wymarzonych prezentów pod choinką
I wora książek hihi
Po prostu żebyście byli szczęśliwi

Wesołych Świąt i niech los zawsze Wam sprzyja!

środa, 17 grudnia 2014

"All I want for Christmas is you..."

Boże Narodzenie już coraz bliżej! Miasta rozświetlone lampkami, choinki już pachną w niektórych domach. A że śniegu jeszcze nie ma, to trzeba wczuć się w atmosferę Świąt w jakiś inny sposób. Jaki? Myślę, że filmy to dobry pomysł :) Oto kilka z nich:

Ekspres polarny

To jeden z moich ulubionych świątecznych filmów. Niektórzy mogą stwierdzić, że to zwykła bajka dla dzieci. Potrafię go jednak oglądać kilka razy i jeszcze mi się nie znudził. Film opowiada o chłopcu, który nie wierzy w Świętego Mikołaja. Trafia do pociągu, mającego go zabrać właśnie do Świętego. Jak to się skończy? Zobaczcie sami. Animacja zasługuje na oklaski za technikę "wychwytywania ruchu". Sądzę, że wytwórnia świetnie spisała się pod tym względem.


Kraina lodu
Wątpię, aby ktoś nie słyszał o tej bajce. Co prawda nie jest ona o Świętach, ale o zimie na pewno. Podczas ogladania nie da się nie śpiewać razem z bohaterami. Postacie są przesympatyczne, animacje piękne. Nic tylko usiąść z ciepłą herbatą (lub kawą, jak kto woli) i przenieść się do Arendelle.


  
Listy do M.
To chyba jedna z moich ulubionych polskich komedii. Do tego jakże świąteczna! Dobra obsada, ciekawy pomysł na film. O to właśnie chodzi, prawda? Polecam na szczególnie zimne dni, osobom, które chcą się trochę pośmiać.

 To właśnie miłość (Love actually)
Słyszałam o filmie wiele pozytywnych opinii. Nie były one mylne. Wczoraj obejrzałam go pierwszy raz i coś czuję, że nie ostatni. "To właśnie miłość" skradło moje serce. Nie wiedziałam, że w tak prosty i szczery sposób można pokazać czym naprawdę jest miłość. Zbliża się czas Świąt. Poznajemy kilka historii różnych ludzi, każdy z nich zaznaje miłości, nawet ci najmłodsi. Harry jest zagubiony, nowy premier pracuje z miłą Natalie, Daniel właśnie stracił żonę, a jego pasierb potrzebuje pomocy. U Jamiego sprząta pewna Portugalka, a Billy bije się o pierwsze miejsce na listach przebojów. Wszystko to jednak kręci się wokół dwóch rzeczy: miłości i Bożego Narodzenia. Gwiazdorska obsada spisała się świetnie, muzyka i wspaniały humor nadają filmowy magicznego klimatu. Teskty bohaterów są mistrzowskie. Aż zacytuję kilka z nich:
"Dzieci! Nie kupujcie narkotyków. Zostańcie piosenkarzami... Dostaniecie je za friko!"
"Rany, Billy... 10 minut u Eltona i już jesteś homo-nie-wiadomo!"
"Chciałbym prosić o ręce pańskiej córki."
"Niestety ona nie mówi po francusku, dokładnie jak pan."
"-Dostaliśmy role w przedstawieniu bożonarodzeniowym i ja jestem homarem.
- Homarem?
- Tak.
- W sztuce bożonarodzeniowej?
- Tak, pierwszym homarem.
- Było więcej homarów przy narodzinach Jezusa?
- A nie?"
"Co może być gorszego niż takie męczarnie?" (11-nastoletni Sam o miłości)
"Generalnie nie ma dla nas jednej, unikalnej osoby w życiu"
Jest ich jeszcze wiele więcej. Z radością dodaję "To właśnie miłość" na listę moich ulubionych filmów i gorąco go wam polecam!


 Z czystym sercem mogę powiedzieć, że te filmy pomogą wam nastawić się na nadchodzące Święta.

czwartek, 11 grudnia 2014

Wszystko zaczęło się od fotela...

Tytuł: Juno
Reżyseria: Jason Reitman
Scenariusz: Diablo Cody
Czas trwania: 1 godz. 36 min
Gatunek: Dramat, Komedia

Juno zdecydowanie był dla mnie miłym zaskoczeniem. Jest to nie zwykle inteligentna komedia, która jednocześnie jest lekka i przyjemna. Myślałam sobie tak: pewnie kolejny nie zbyt mądry film dla nastolatek, który i tak nic nie wniesie do mojego życia. No dobra niczego mnie nie nauczył, ale dawno takich śmiesznych tekstów nie słyszałam. Juno ma talent do ciętych ripost.

Więc tak: film opowiada o 16-letniej dziewczynie o imieniu Juno, która zaszła w ciążę ze swoim kolegą, Bleekerem. Choć czuć chemię pomiędzy nimi, to jednak nie układa im się za dobrze, przynajmniej na początku. Po stchórzeniu w gabinecie, gdzie miała dokonać aborcji ( i bardzo dobrze), za namową swojej przyjaciółki, Leah, decyduje się na adopcję. Dzięki ogłoszeniom w gazecie znajdują parę idealnych rodziców zastępczych. Już po pierwszym spotkaniu zaprzyjaźnia się z nimi, a zwłaszcza z przyszłym ojcem dla jej dziecka, Markiem, który okazuje się być naprawdę fajnym gościem. Jego żona Vanessa, jest trochę choleryczką, ale i tak jest bardzo sympatyczna. Film kończy się ciekawym zwrotem zwrotem akcji, którego Wam nie wyjawię, żeby nie popsuć przyjemności z oglądania.

Tak jak pisałam na początku teksty Juno są w tym filmie mistrzowskie. Brawa za nie dla scenarzystki  Diablo Cody, która za nie została nagrodzona Oscarem. Obsada spisała się świetnie. Każdy. Bez wyjątku. Kolejną świetną rzeczą jest muzyka. Co prawda wcześniej już słuchałam tych soundtracków, ale oglądając spodobały mi się jeszcze bardziej.

Podsumowując, spodobał mi się i zdecydowanie nie żałuję tej półtorej godziny częstego śmiechu. Poleciłabym go zdecydowanie nastolatkom, ale i może się spodobać dorosłym, którzy lubią lekkie komedie.



Oglądaliście ten film? Co o nim sądzicie?

poniedziałek, 8 grudnia 2014

21 urodziny AnnySophi Robb!

Dzisiaj swoje 21 urodziny obchodzi amerykańska aktorka, AnnaSophia Robb! Czego możemy jej życzyć? Z pewnością nowych ról, wiele miłości i żeby po prostu była szczęśliwa.


 Urodziła się w Denver, w stanie Kolorado. Od dziecka była bardzo zapracowana. Od piątego roku życia ćwiczyła gimnastykę artystyczną, siódmego zdobywała nagrody w konkursach tanecznych a od ósmego użyczała głosu w radiu. Jej pierwszym poważnym filmem była rola u boku Johnnego Deepa w "Charlie i fabryka czekolady." Był to również pierwszy film w którym ją widziałam. Później z powodu mojej lenistwa (czyt. miłości do ekranizacji lektur) w "Moście do Therabithii" z równie raczkującym w aktorstwie, Joshem Hutchersonem. Wystąpiła również w "Surferce z charakterem." To musiało być niezwykle trudne udawać, że nie ma się jednej ręki. Jednak ujęła moje serce dopiero w serialu "Pamiętniki Carrie". Idealnie wpasowała się do roli i przy tym jest przesłodka. A wiecie co jest w niej najlepsze? Mimo młodego wieku potrafi grać!

Ciekawostki:
  • Ma tylko 152 cm wzrostu
  • W 2005 roku była twarzą znanej firmy odzieżowej TRAD. Pomogła zaprojektować i zaprezentować linię dla dziewczyn.
  •  W 2004 roku wystąpiła w reklamie płatków śniadaniowych Captain Crunch.

Znacie tą aktorkę? Czego jej życzycie? 

konkurs u July klik
 źródło informacji: filmweb.pl/zdjęcia: google grafika
 

sobota, 6 grudnia 2014

Boyhood

Tytuł: Boyhood
Reżyseria i scenariusz: : Richard Linklater
Czas trwania: 2 godz 43 min
Gatunek:  Dramat

Boyhood jest specyficznych filmem, to od razu zaznaczam. Przynajmniej dla mnie. Nie ma w nim obowiązkowych zwrotów akcji i porywającej fabuły. Jednak jest w nim coś magicznego, że aż chce się go oglądać. Każdy dorosły przecież powie, że dorastanie dziecka jest jedną z najfajniejszych rzeczy jakie można w życiu zobaczyć.

 W tym filmie poznajemy pięcioletniego Masona, który okazuje się być głównym bohaterem. Ma siostrę, która gdy są dziećmi próbuje mu pokazać że jest od niego lepsza. Urodzili się gdy ich rodzice byli bardzo młodzi, mieli po 22 lata. Nie mogli się dogadać i z tego powodu się rozstali. Ich ojciec wrócił po kilku latach z Alaski i zaczyna się z nimi regularnie spotykać. Później ich matka wychodzi za swojego wykładowce, który staje się alkoholikiem. Życie dzieci wtedy ogromnie się zmienia. Przeprowadzają się do innego miasta i zaczynają nowe życie. Mason idzie do nowej szkoły. Tam poznaje nowych przyjaciół, trochę imprezuje i odkrywa swoją pasję - fotografowanie. Pod koniec filmu widzimy go już jako młodego mężczyznę kończącego szkołę. Zrywa ze swoją pierwszą miłością, jego matka dostaje histerii, dostaje przydatne rady od ojca. Następnie bierze swoje auto i wyrusza na uniwersytet, aby przeżywać nowe przygody.

Tak jak zaznaczyłam na początku, ten film jest inny niż wszystkie. Przede wszystkim kręcono go 11 lat - bardzo długo. W związku z tym nie zmieniano aktorów. Tak, to jest ten sam Mason, którego widzimy na końcu i na początku. To jest chyba jeden z nie wielu filmów, który wykorzystał taką metodę. Ogromnie mi się to podoba. Gra aktorów świetna - zwłaszcza nasz główny bohater i jego ojciec (Ethan Hawke). Jednak nie ma dzieł idealnych. Mimo jego magiczności jest ważna rzecz, która jest dla mnie istotna. Wiadomo dorastanie jest fajne, ale mnie jakoś nie porwało. Po prostu mnie trochę nudził. Ostatnio często zasypiam coś oglądając, możliwe że na tym też. Dla mnie jednak film musi mieć choć odrobinę niecodziennej fabuły Także polecam go troszkę bardziej dojrzałym osobom i wiadomo tym którzy lubią biografie. Podsumowując : nie jest źle.


poniedziałek, 1 grudnia 2014

"W życiu nie można sobą grać..."



https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghx36f7BYvb870apOdC5w57I8GxZ1_atwcCOzm0KXpO3BlLwoEpkYZAX2-FRmF9bwvtJfgk2qv_dDqacs2u5FGkLotBXWBwiClbELx1cMOgMbSBFQBUvLthrd3JR_659E52SweBu_7vqc/s200/pejzaz.jpg   Wreszcie dobrałam się do książki,  której szukałam w bibliotekach  równo 3 miesiące. "Pejzaż sentymentalny" kontynuacja "Zapałki na zakręcie" Krystyny Siesickiej, o której już pisałam. Nie mogłam się doczekać,  aż wreszcie znajdę tę książkę i przeczytam. Pani Siesicka mnie zaskoczyła. Jednak, nie jestem zawiedziona.
   Akcja toczy się kilka lat po wakacjach w Osadzie. Kilka dobrych lat. Mada jest już dorosła, ba, ma dorosłego syna. Jednak jej mężem nie jest Marcin z wakacji, lecz ktoś zupełnie inny. Magdalena zmieniła się,  nie jest już nastolatką ulegającą letnim uczuciom. Cały czas jest tą samą Madą, tylko doroślejszą. Kobieta ponownie wyjeżdża do Osady, która także uległa biegowi czasu. Jej syn poznaje tam Tinę, piękna dziewczynę z podstępnym uśmiechem. Wtedy wszystko zaczyna się wyjaśniać. Czy drogi Marcina i Mady znowu się połączą? Kim jest tajemnicza Tina?
   Słyszałam różne opinie, że Pejzaż jest gorszy, że zawiódł czytelników, że to już nie to. A mi się podobał. Nadal czuć styl pisarki, nadal są niespodziewane zwroty akcji, nagłe wyjaśnienia. To właśnie spodobało mi się w Zapałce, a w kontynuacji znalazłam kolejną historię. Wiem, że nie każdy lubi "starsze" książki, nie modnych już teraz autorów. Jednak twórczość pani Siesickiej mnie przekonała. Uważam kontynuację za udaną. Tylko znowu nie wiem co dalej. Takie niewiadome zakończenia powieści mnie kiedyś wykończą.